Od 170 lat marka Tiffany jest synonimem romantycznego stylu, najwyższej jakości i wyrafinowanego luksusu. To przed witryną tego sklepu Audrey Hepburn, jako Holly Golightly - w pamiętnym „Śniadaniu u Tiffany’ego” - marzyła o małżeństwie z milionerem i eleganckim życiu
Dziś biżuteria Tiffany połyskuje na dekoltach i nadgarstkach gwiazd, podczas gali rozdania Oscarów czy premierach głośnych filmowych tytułów. Lubią się nią przyozdabiać m.in. Kate Winslet, Natalie Portman czy Rachel Weisz, ale także Maria Sharapowa, która kolczyki Tiffany miała na otwarciu Australian Open.

Przez lata istnienia firmy Tiffany & Co. do jej klientów należeli najbardziej prominentni członkowie amerykańskiego społeczeństwa, jak chociażby finansista John Pierpont Morgan, pisarz Francis Scott Fitzgerald, milioner i filantrop Paul Mellon. Prezydent Lincoln zamówił u Tiffany’ego naszyjnik dla swojej żony Mary Todd. A młody Franklin Roosevelt zakupił tu pierścionek zaręczynowy.
Tiffany zawsze szczycił się tym, że projektuje wzory idące z duchem czasu. To dlatego klejnoty tej firmy tak często ozdabiały najbardziej ekscytujące kobiety i ikony stylu, w tym Jacqueline Kennedy Onassis, Babe Paley i Dianę Vreeland. Ich biżuterię najczęściej tworzył jubiler Jean Schlumberger. Dla amerykańskiej firmy projektował on wzory inspirowane naturą. Do dziś pozostają one jednymi z najbardziej charakterystycznych motywów biżuterii oferowanej pod marką Tiffany. W aktualnej ofercie nie brak jednak bardzo współczesnych form. Obecnie dla Tiffany & Co. projektuje przecież m.in. Paloma Picasso, jedna z najbardziej uznanych światowych projektantek mody i biżuterii. Kilka lat temu współpracę z firmą nawiązał też światowej sławy architekt – Frank Gehry. Przygotowywane kolekcje są niezmiernie różnorodne, tak jak różne są doświadczenia i upodobania projektantów, a także współczesnych nabywców. Wciąż pozostając produktem ekskluzywnym, emanują witalnością i świeżością.
Luksusowa biżuteria nie jest jedynym znakiem rozpoznawczym firmy. Zacznijmy jednak od początku.
Lata 30. XIX wieku były w Nowym Jorku okresem dynamicznego wzrostu w każdej niemal dziedzinie. Wielkie możliwości roztaczały się przed każdym, kto dysponował choćby niewielkim kapitałem, ale przy tym nie był pozbawiony wyobraźni i zacięcia do interesów. Właśnie w takiej atmosferze, w roku 1837 swój biznes rozpoczęli Karol Lewis Tiffany oraz John B. Young.

Młodzi przedsiębiorcy, przyglądając się nowojorskiej ulicy – modnym paniom w jedwabiach i satynach, powozom, które coraz liczniej przemierzały miasto – odkryli, iż amerykański styl nie ma już nic wspólnego z estetyką europejskiego wzornictwa, zakorzenionego w systemach religijnych i rygorystycznej moralności epoki wiktoriańskiej. Amerykanie nie zamierzali ukrywać swojej zamożności, śmiało się z nią obnosili. Takich właśnie klientów musieli zadowolić Tiffany i Young. Ich projekty – srebrna zastawa stołowa i sztućce, a później również biżuteria – inspirowane były głównie światem przyrody. Wykwintne wzory, z których emanowała harmonia, wkrótce uzyskały międzynarodowe uznanie. Na paryskiej Wystawie Powszechnej w 1867 roku firma Tiffany & Co otrzymała Grand Prix dla rzemiosła. Po raz pierwszy amerykański projekt dostąpił takich zaszczytów przed europejskim jury.
Studio projektowe firmy stało się pierwszą amerykańską szkołą designu i wyznacznikiem postępu w sztuce użytkowej, obróbce klejnotów i metali szlachetnych. Wzorem kunsztu Tiffany’ego stały się żółte diamenty pochodzące z kopalni Kimberley w Republice Południowej Afryki. Pod kierunkiem dr George’a Fredericka Kunza, wybitnego amerykańskiego mineraloga, najwspanialszy z kamieni – 287-karatowy diament został oszlifowany do 128 karatów. Dzięki szlifowi z 82 fasetkami stworzono klejnot emanujący niesamowitym blaskiem ze skrywanego wewnątrz ognia.
Kolejnym ważnym posunięciem było wprowadzenie do oferty w 1886 r. pierścionka zaręczynowego o innowacyjnym obsadzeniu kamienia. Sześć platynowych łapek przytrzymuje brylant w taki sposób, że umożliwia pełniejszą penetrację światła w kamieniu i maksymalizuje jego blask. Dzisiaj taki sposób osadzenia jest jednym z najbardziej popularnych stylów w tworzeniu pierścionków zaręczynowych, a zarazem symbolem jubilerskiego warsztatu.
Na przełomie XIX i XX wieku firma Tiffany wciąż jest w jak najlepszej formie. Zdobywa nagrody na najróżniejszych międzynarodowych i krajowych wystawach – w Paryżu, Chicago czy St. Louis. Pozycja niekwestionowanego lidera – wytwórcy biżuterii i innych przedmiotów z wykorzystaniem najpiękniejszych klejnotów – sprawiła, iż w 1900 roku Tiffany & Co. uzyskał status jubilera koronowanych głów Europy, a także cesarza Turcji oraz cara i carycy Rosji. Firma wciąż się rozwija. Zatrudnia ponad tysiąc pracowników i ma oddziały w Londynie, Paryżu i Genewie.
Historia słynnych witraży i szkła „favrill glass” rozpoczyna się w 1902 roku, kiedy to syn Karola – Louis Comfort Tiffany został pierwszym dyrektorem Tiffany's Design. Całe piętro w siedzibie Tiffany & Co. zostało wygospodarowane pod pracownię tego wybitnego przedstawiciela secesji. Louis projektował biżuterię i ceramikę, tworzył witraże, mozaiki, a z opalizującego szkła „favrill glass” łączonego z metalami i innymi materiałami, produkował wyrafinowane w formie naczynia i bibeloty. Jego pozycja jako czołowego designera Ameryki została ugruntowana, kiedy to prezydent Chester Arthur zaprosił go do przearanżowania wystroju w Białym Domu. Pod rządami młodego Tiffany’ego firma stała się światowym liderem, wytwarzającym produkty w stylu Art Nouveau oraz w święcącym wówczas triumfy duchu Arts and Crafts. Uznanie Tiffany & Co. przyniosły też specjalne zlecenia od rządu Stanów Zjednoczonych. Wśród zamówionych i zrealizowanych projektów są m.in. Congressional Medal of Honor (najwyższe militarne odznaczenie w Stanach Zjednoczonych) oraz przeprojektowanie Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych (którą można zobaczyć na oficjalnych dokumentach rządowych oraz banknocie jednodolarowym).

Biżuteria najbardziej luksusowej jubilerskiej marki świata powinna już niedługo pojawić się w Polsce. Rozmowy na ten temat były prowadzone w ubiegłym roku przez koncern Vistula, właściciela salonów W.Kruk. Mimo kryzysu sprzedaż biżuterii utrzymuje się u nas na tym samym poziomie, dlatego polski rynek stał się niezwykle atrakcyjny dla luksusowych marek. Tiffany i Charles T. Cook
Tekst: Anna Zawadzka



























































